czwartek, 22 sierpień 2024 10:07

Psy odebrane z pseudohodowli w Gdańsku czekają na nowe domy

Psy z Gdańska czekają na nowy dom Psy z Gdańska czekają na nowy dom Fot: pixabay

66 psóPo miesiącach walki o życie i zdrowie psów odebranych z nielegalnej hodowli na Oruni, Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zakończyła postępowanie administracyjne, otwierając tym samym drogę do adopcji zwierząt. Te, które przetrwały piekło, teraz mają szansę na nowe, kochające domy.

Czego się dowiesz:

  • Jakie były warunki w pseudohodowli psów na Oruni?
  • Jakie kroki podjęła prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz w sprawie odebranych psów?
  • Kiedy zwierzęta trafią do adopcji?
  • Jakie zasady obowiązują przy adopcji psów z hodowli na Oruni?
  • Kto zaangażował się w ratowanie zwierząt odebranych z pseudohodowli?

Dramatyczne warunki w pseudohodowli

W kwietniu tego roku strażniczki miejskie, zaalarmowane przez sąsiadów, wkroczyły na teren hodowli psów na Oruni, gdzie odkryły przerażające warunki. Psy różnych ras, w tym cavalier, shih-tzu i jamniki, były trzymane w skandalicznych warunkach. Zwierzęta były brudne, zapchlone, niedożywione, a część z nich znajdowała się w tak absurdalnych miejscach jak szuflady, pod meblami, a nawet w piekarniku. "Młode szczeniaki jeszcze z zamkniętymi oczami były oddzielone od matek i nie były karmione" – relacjonował Andrzej Hinz z gdańskiej straży miejskiej.

Interwencja i postępowanie administracyjne

Zwierzęta natychmiast zostały odebrane właścicielom i trafiły do schroniska Promyk. Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, zainicjowała postępowanie administracyjne, które właśnie zostało zakończone. Decyzja prezydent Dulkiewicz potwierdza oficjalnie odebranie psów, co pozwala na rozpoczęcie procesu ich adopcji.

Szansa na nowe życie

Emilia Salach, dyrektor schroniska Promyk, wyraziła nadzieję, że psy szybko znajdą nowe domy. "Mamy świadomość, że wielu osobom leży na sercu los tych psów" – powiedziała. Pracownicy schroniska dokładają wszelkich starań, aby adopcja odbywała się na zasadach zapewniających, że zwierzęta trafią w dobre ręce. "To było dla nas ogromne wyzwanie" – dodała Salach, podkreślając, że tylko dzięki wysiłkowi wielu osób udało się uratować wszystkie maltretowane psy.

źródło: Nasze Miasto

Cookies policy
Skontaktuj się